czwartek, 25 listopada 2010

Portrety

Z. zobaczył pewnego dnia na alledrogo obraz, który świetnie oddawał jego poczucie rzeczywistości. Autorka musiała patrzeć na świat przez ten sam krzywy pryzmat co Z. Niesamowite i zupełnie do niego niepodobne, ale Z. wydał na ten obraz pół swojej miesięcznej pensji i z dumą zawiesił go na honorowym miejscu w pokoju. Obserwuje go czasem popijając czarną herbatą egzotyczną mieszankę wydmuchiwanego raz po raz tytoniu, kupioną w najciemniejszej alejce pobliskiego targu. Przenosi się wtedy myślami tak daleko, że Włóczykij the cat nie czuje obecności swego pana (choć to pewnie dlatego że mocno śpi i śnią mu się ćwierkające i skaczące jak piłeczki pingpongowe po drewnianym parkiecie wróbelki). Jak Z. naprawi samochód i trochę dojdzie do siebie po remoncie, kupi pewnie jeszcze niejeden obraz tej autorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz