czwartek, 8 kwietnia 2010

Marcowe koty

Sen trwał dłużej niż zwykle i wielobarwne koszmary były jeszcze bardziej wyczerpujące, ale obudził się zadowolony. Rozpamiętywał jeszcze niektóre z nich i próbował sobie coś przypomnieć z pozostałych, gdy uświadomił sobie że ktoś strasznie drze się za oknem. było to przeraźliwie piskliwe zawodzenie jakby zdziecinniałego orka albo poprostu chorego nietoperza. Zakelusznik szybko wciągnął miękkie sztruksowe spodnie i bluzę z kapturem i wyszedł przed szary blok prosto na zalane marcowym słońcem podwórze. Zanim oczy przyzwyczaiły się do jasności skierował się w stronę tajemniczych odgłosów. W pięknym krzewie z zielonymi pączkami listków i słonecznie rozkwitłymi forsycjami zobaczył szamoczące się koty i zrozumiał co jest grane :)

2 komentarze:

  1. Proszę, ocena Twojego bloga gotowa, tutaj - http://rygorystyczne-oceny.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14851834

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Niestety - nie możemy ocenić Twojego bloga na http://mala-ocenia.pl

    Pozdrawiam!
    Little girl

    OdpowiedzUsuń